Szukaj na tym blogu

piątek, 1 marca 2019

Strach przed wygraniem z dzieckiem?

  Do ciekawej sytuacji doszło na niedawnym turnieju szachowym w Rogoźnie, kiedy to mama jednego z chłopców "zaatakowała" mnie po przegranej przez jej syna partii. Sytuacja wyglądała następująco : pozycja na desce była bardzo niezbalansowana, miałem gońca i 4 piony przeciwko wieży i 1 pionowi. Jak łatwo policzyć posiadałem niewielką przewagę materialną a pozycja była zdecydowanie przyjemniejsza do gry. Gdyby tego było mało po mojej stronie zegara znajdowało się więcej czasu i ... wtedy zaczęły się problemy.

   Młodzieniec niemal co ruch pytał się o remis a ja go odrzucałem, po chwili do szachownicy przyszedł sędzia, zerknął na sytuacje i poszedł dalej. Partie wygrałem na czas w dużo lepszej końcówce. Mama nie mogła zaakceptować tego faktu i krzyczała (dosłownie!), że powinienem przyjąć remis, bo - syn miał mniej czasu! Na nic zdały się tłumaczenia ze pozycję również miałem lepszą. W końcu interwencja innych zawodników załagodziła sprawę.

   Muszę przyznać, że nie raz widziałem podobne interwencje rodziców i od pewnego czasu, gdy widzę opiekuna dziecka przy szachownicy podświadomie boję się wygranej. Nie wiem jak to najlepiej wytłumaczyć, po prostu czuję, że jeśli zwyciężę spotka się to z dezaprobatą, krzywym spojrzeniem, czy w końcu ze słowną konfrontacją z rodzicem.

   Być może wpis ten przeczyta jakiś rodzic, który również nie potrafi zdusić swoich emocji i tak jak wyżej opisana mama wdaje się w dyskusję z graczami. Chciałbym powiedzieć, że takie zachowanie, choć być może uzasadnione (przecież moje dziecko przegrało i jest mu przykro!), absolutnie nie podniesie pociechy na duchu, a wręcz przeciwnie może skutecznie odstraszyć od gry, nie tylko dziecko ale i graczy z jego otoczenia. Jaka jest moja rada dla takich rodziców? Nie oglądać tych gier z bliska, a tym bardziej jeśli ma się mniejsze kompetencje do gry niż sami zawodnicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz