Każdy początkujący szachista bardzo szybko dowiaduje się, że aby wygrać partię szachów należy najpierw uzyskać przewagę.
Dla amatorów najbardziej logiczną jest przewaga materialna. Tu sprawa jest prosta - zabraliśmy przeciwnikowi figurę a on nam nie, czyli mamy przewagę! Możemy być z siebie dumni, w końcu wygrywamy partię, lecz wtedy okazuje się, że przeciwnik to zaplanował i dostajemy mata. Jak to wytłumaczyć? Trzeba zdać sobie sprawę, iż przeciwnik zdominował partię w inny sposób, mianowicie poprzez przewagę pozycyjną. O tej przewadze może stanowić wiele różnych czynników, jednak o tym zapisano już wiele stron i nie ma sensu szerzej tego omawiać.
Wiemy już do czego dążyć by wygrać pojedynek, jesteśmy gotowi i idziemy na turniej. Najbliższy w okolicy to blitz z tempem 5 min. na zawodnika. Siadamy do pierwszej gry i wszystko idzie po naszej myśli, znaleźliśmy serię dobrych posunięć i zdobyliśmy piona. Nasze figury wyglądają świetnie, skoczek dumnie stojący w centrum, wspaniały goniec kontrolujący długą przekątną. Co tu zrobić? Jak "docisnąć" przeciwnika? Wymyśliliśmy właśnie plan związany ze zdublowaniem naszych wież. Chwytamy jedną z nich i nagle słyszymy głośne - CZAS!!! Chyba nie ma osoby, która nie przegrałaby w ten sposób, nasz przeciwnik osiągnął trzeci rodzaj przewagi - czasową. Szczególnie w szybszych odmianach szachów czas często przechyla szalę zwycięstwa, a my właśnie boleśnie się o tym przekonaliśmy.
Dla mnie jednak szczególnie ciekawa jest, być może nieco zapomniana lub lekceważona, przewaga psychologiczna. Spotykamy się z nią od samego początku naszej przygody ze szachami. Już od pierwszych posunięć zdajemy sobie sprawę, że nasz nauczyciel (kimkolwiek by nie był) jest od nas lepszy, bo w końcu on zna zasady a my jeszcze nie. Często przed partią myślimy sobie - "ech, pewnie przegram, on jest lepszy ode mnie" i na dzień dobry przeciwnik uzyskuje nad nami przewagę, jego posunięcia wydają nam się po prostu lepsze. Podobne sytuacje obserwujemy, gdy młodzi gracze (ale nie tylko!) zasiadają do szachownicy i przy nazwisku drugiego zawodnika widzą kategorię czy też ranking wyższy od własnego.
Jako przykład przewagi psychologicznej posłuży mi pozycja z mojej własnej partii. Na diagramie poniżej ruch mają czarne.
Przyjrzyjmy się powstałej pozycji, czarne właśnie poświęciły figurę za trzy wolne, połączone piony. Ich plan jest klarowny i polega na zdobyciu przewagi poprzez awansowanie swoich groźnych pionków. Tak też myśleli wszyscy obserwatorzy partii, którzy przekonani byli, że czarne stoją tu wyraźnie lepiej. Chciałbym, by czytelnik również zapoznał się z pozycją i wybrał którym kolorem wolałby grać.
Myślę, że czas wyjaśnić sekret tej pozycji. Grająca czarnymi wcale nie poświęciła figury, przeoczyła ona możliwość bicia i z jej perspektywy popełniła błąd. Mnie wciąż wydawało się, iż czarne stoją przyjemniej, lecz spostrzegłem reakcję przeciwniczki i widziałem jak jej zapał do gry nagle przygasł. Partię tę wygrałem, ponieważ młoda zawodniczka zaczęła wykonywać ruchy "od ręki" i czekała zniecierpliwiona na koniec rozgrywki.
Spójrzmy na poniższą pozycję :
Białe przed chwilą zdobyły jakość i ... od razu zaproponowały remis. Pozycja wydaje się równa, lecz czy ktoś z oglądających tę pozycję byłby wstanie powstrzymać się i nie dać kilku szachów tylko po to, by dać szansę przeciwnikowi na pomyłkę? Jednak w tej konkretnej partii to grający czarnymi miał przewagę psychologiczną. Przebieg rozgrywki wyglądał następująco - czarne wyszły lepiej z debiutu, osiągnęły lepszą i łatwiejszą do gry pozycję, jednak w decydującym momencie zabrakło precyzji. Białe wykorzystały podstawkę i zaproponowały remis z niekrytą radością, że męczarnia wreszcie się skończyła.
Na koniec ciekawy przykład w którym zawodnik, który w trakcie partii osiągnął olbrzymią przewagę nie mógł pogodzić się z remisem.
Mamy tu pozycję w 100% remisową, grający czarnymi zdołał ją osiągnąć efektownym poświeceniem gońca. Od tego momentu rozgrywka trwała jeszcze ok. pół godziny. Gracz czarnymi zaznaczał na blankiecie ilość posunięć i po 30 kolejnych ruchach zawodnicy zgodzili się w końcu na remis. Z podobną sytuacją spotkał się mój ojciec, kiedy to w końcówce K+W przeciwko K+W jego przeciwnik, posiadający wyższą kategorię szachową, nie chciał zgodzić się na podział punktów. Jednak, podobnie jak w poprzedniej sytuacji, pobitewne emocje ustąpiły zdrowemu rozsądkowi i zgłoszono remis.
Jak widać przewaga psychologiczna czasem pomaga i ułatwia grę, lecz nie może ona przesłaniać obiektywnej oceny pozycji. Dla mnie jednak jest ona ważnym i nieodzownym elementem szachowej rywalizacji.