Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 11 listopada 2019

Turniej niepodległościowy cz.2

   Poprzedni wpis miał charakter oficjalny, więc czas teraz na moje osobiste wrażenia i odczucia na temat turnieju.


   Nie pamiętam zawodów w których grało mi się tak dobrze jak teraz. Choć osiągnąłem wynik słabszy niż w maju to jednak czułem się zdecydowanie lepiej. Kilkukrotnie moi przeciwnicy "nadziali" się na moje przygotowania debiutowe, przez co osiągałem przewagę czasową jak również swobodę gry. Zagrałem (z powodzeniem) kilka ładnych taktyk i przeprowadziłem zarówno piękny matowy atak jak i świetną obronę z dwoma (!) figurami mniej. Druga sytuacja miała miejsce podczas ostatniej partii, gdzie, grając czarnymi, zdecydowałem się na boczny wariant obrony królewsko-indyjskiej, w której to oddałem figurę za trzy pionki. O dziwo przeciwnik zdawał się znać ten motyw i grał bardzo pewnie i szybko. 

Your Generated Chess Board


   W powyższej pozycji przeciwnik okazał się zwyczajnie silniejszy i w wyniku następnych posunięć straciłem kolejną figurę za piona.  Gra toczyła się dalej i białe postanowiły oddać jedną z figur za lepszą pozycję i dwa piony. Wtedy stało się coś czego do końca nie rozumiem. Mający przewagę, będąc w absolutnie wygranej pozycji postanowił uprościć grę do tego stopnia, że na szachownicy zostało kilka pionków i skoczek. Tak oto zmuszony zostałem do rozegrania bardzo ciekawej końcówki, w której posiadałem pięć pionków przeciwko dwóm + skoczek. Ze względu na to, iż na zegarze miałem ok. dwóch minut a pozycja była dla mnie niejasna zaproponowałem remis, który został odrzucony. W efekcie dalszych ruchów oboje zeszliśmy do 30 sekund na zegarze i wtedy udało mi się dokonać przełomu pionków i doprowadzić jednego do pola przemiany. Mając już hetmana przewagi zareklamowałem skończony czas przeciwnika i zatrzymałem zegar, na którym po mojej stronie znajdowała się ... jedna sekunda. Dopiero po partii, widząc tabele końcową zorientowałem się, że przeciwnik miał nade mną punkt przewagi i gdyby wygrał miałby zagwarantowane przynajmniej drugie miejsce. 


    Ostatecznie skończyłem turniej z wynikiem pięciu wygranych, dwóch remisów i dwóch porażek. Dzięki temu powiększyłem prowadzenie w mistrzostwach Rogoźna, które podsumowane będą w styczniu. W tym miejscu wypada powiedzieć, że drugi w klasyfikacji Adrian Kurz zdobył niedawno tytuł mistrza Wągrowca. Swoja drogą ciekaw jestem kiedy, a właściwie czy w ogóle organizatorzy tych mistrzostw przestaną dopuszczać do rozgrywek zawodnika, który z powiatem wągrowieckim nie ma nic wspólnego. Dziwnie wygląda, że mieszkaniec gminy Rogoźno, reprezentujący klub z Obornik wygrywa coroczne zamknięte mistrzostwa innego powiatu...



    Radość ze zwycięstwa przyćmiło mi jednak coś większego - duma. Mój uczeń zdobył bowiem swój pierwszy w życiu szachowy puchar. Chociaż zdobycz punktowa tego nie odzwierciedla to grał on naprawdę świetnie. Osiągał równe lub nawet lepsze pozycje ze znacznie bardziej doświadczonymi i silniejszymi graczami. Zawody te były pierwszymi w których zaczął on używać nowo poznaną wiedzę debiutową. Gdyby tego było mało otrzymał również dyplom dla najmłodszego uczestnika, a także losował nagrodę specjalną. Mam teraz nadzieję, że nabierze on większej motywacji do samodzielnej pracy ze szachami i będzie się rozwijał w tym kierunku. 



   Wypadałoby dodać link ze zdjęciami i relacją organizatorów, lecz na daną chwilę nie jest ona jeszcze dostępna. 

1 komentarz:

  1. Taki świetny blog, dziękuję! Ostatnio interesowałem się szachami, głównie inspiracją dla założyciela instaforex. Przeważnie śledzę tutaj moje zwycięstwa: https://cuetracker.net/players/ildar-sharipov

    OdpowiedzUsuń